Ale ja nie umiem pozować
- Bartosz Mrówka
- 11 lis
- 1 minut(y) czytania
Często słyszę to zdanie, gdy planuję zdjęcia. Zazwyczaj też myślę sobie wtedy: Świetnie! To znaczy, że jesteśmy w dobrym miejscu.
Bo szczerze? Mało kto naprawdę potrafi pozować. Stanie przed obiektywem to trochę jak pierwsze minuty na parkiecie - niby wiesz, co masz robić, ale nagle ręce nie wiedzą, gdzie się podziać, a uśmiech wygląda jak pożyczony.
Albo gdy wychodzisz na scenę i dosłownie odbiera Ci głos, choć przecież mówisz przez całe życie.
I to zupełnie normalne.
Bo jak tu być naturalną, wiedząc, że ktoś właśnie patrzy na każdy gest? To trochę paradoks, prawda?
Dlatego moim zadaniem nie jest zrobić z Ciebie modelkę, ani modela. Moim zadaniem jest sprawić, żebyś po kilku minutach zapomniała, że w ogóle trwa sesja.
Na przestrzeni lat, kiedy miałem okazję fotografować różnych ludzi, zauważyłem, że to napięcie na początku jest zawsze podobne.
Nie ma znaczenia, czy ktoś staje przed obiektywem pierwszy raz, czy setny — wszyscy potrzebujemy chwili, żeby zapomnieć o aparacie.
Pomaga w tym kilka prostych rzeczy:
ruch – zamiast stać sztywno, poruszaj się, usiądź, popraw włosy, spójrz gdzieś poza kadr;
rozmowa – zdjęcia wychodzą najlepiej wtedy, gdy rozmawiamy o czymś zupełnie niezwiązanym z aparatem;
oddech – brzmi banalnie, ale kilka głębszych wdechów naprawdę potrafi zrobić różnicę;
ćwiczenia rozluźniające – potrząśnij dłońmi, rozluźnij ramiona, zrób kilka lekkich ruchów. Ciało odpuszcza szybciej, niż myślisz.
Nie chodzi o to, żeby wyglądać „dobrze”. Chodzi o to, żeby wyglądać prawdziwie – jak Ty, tylko w wersji, w której czujesz się swobodnie.
A jeśli nadal myślisz, że nie umiesz pozować, to powiem Ci jedno: Najlepsze zdjęcia powstają właśnie wtedy, gdy przestajesz próbować.



Komentarze